(Post trochę promując samego siebie)
Nasi rodzice nauczyli nas że warto pomagać, zarówno tym najbliższym jak i całkiem obcym dla nas ludziom. Moi rodzice byli członkowie jednego znanego klubu towarzyskiego. Co dwa miesiące członkowie klubu organizowali przyjęcia u jednego z członków kluby. Była to okazja dla członków, żeby się spotkać przy jedzeniu, integrować się i rozmawiać o dalszych planach klubu.
Jak już wszystkie gości przybyli u osobę towarzyszącego, mężczyni udają się do pokoju oddzielnego żeby pić whiskey czy jakiś inne alkohole. My dzieci i nie pełnoletni zawsze zostaliśmy z mamą, czy bawiliśmy oddzielnie na podwórze. Zawsze się śmiałem z bratem że Stowarzyszenie to tylko wymówka po to żeby faceci mogli się upić spokojnie bez żony i dzieci :D.
Żart żartami, ale to stowarzyszenie na prawdę miał bardzo dobry wpływ na nas jako młodzież.
Co roku nasi rodzice w ramach tego stowarzyszenia zabierali nas do pobliskiej szkoły dla głuchych i niemówiących dzieci. Świętowaliśmy razem z dziećmi dzień niepodległości. Członkowie klubu udzielali pomocy materialnej dzieciom typu ubrania, książki i słodycze. Ja i mój brat byliśmy regularnie uczestnikami tego wydarzenia od wielu lat. Myślę że to kultywowała jakąś formę świadomości społecznej u mnie i mojego brata.
Jak już przyjechałem do Polski nie było jak pomóc przez dłużą chwilę. Byłem studentem i ledwo żyłem od stypendium do stypendium. Jak już było 31ego, zjadłem ziemniaki i makaron do 10ego następnego miesiąca. (10ego miałem zawsze wypłatę) 😀
Mówią, że 1,5 procent twojej pensji to dobra kwota na cele charytatywne. To jest do zrobienia. Jeśli jesteśmy w stanie zaoszczędzić coś z naszej pensji. 1,5 procent nie powinno być dużym problemem, prawda? Nigdy nie przekazałem jakąś mega dużą sumę. Choroba tak zwana konsumpcjonizmem również mnie przyłapała i od czasu do czasu uwielbiam kupować sobie ubrania i buty.(Zalando anyone?)
Mimo to, od czasu do czasu przekazę jakąś sumę do WOSP’u. Wiem że to jest organyzacja które na prawdę zrobi coś dobrego dla społeczeństwa. Mogę być spokojny, że pieniądze trafią do właściwych rąk. Poza tym takie rodzaje akcje daje mi jakiś komfort że nie jestem aż takim mega zimnym człowiekiem.
Moi rodzice wciąż dają z siebie wszystko w każdy możliwy sposób. Nadal są członkami tego samego klubu. Ostatnio w Kerali była powódź. Wszyscy członkowie klubu byli na tyle mili, że zbierali fundusze i kupowali garnki i patelnie do gotowanie dla ludzi którzy stracili dom. To na pewno było pomocne dla tych którzy głownie żyli łowiąc rybę z morza. Pewnie mogą używać te garnki do gotowania ryżu czy ziemniaki.(W wioskach potrzeba tylko trochę drewna żeby gotować jedzenia. nie trzeba gazu)
Akcja rodziców mnie też motywowała do zrobienie czegoś charytatywnego. Akurat w tym czasie w pracy mieliśmy mały konkurs. Każdy oddział naszej firmy mogli zrobić coś charytatywnego i ten sposób uczestniczyć w tym konkursie. Byłem nawet w stanie zebrać trochę funduszy z mojej pracy i przekazać je moim rodzicom. Zebraliśmy 100 euro z oddziału Wrocławskiego(w ramach Corporate social responsibility). Za tą sumę kupowaliśmy w Indiach gary do gotowania. Producent tych garów, nawet od siebie dołożyli 100 euro, i kupowaliśmy garnki o wartości 200 euro dla ludzi którzy stracili swój dom i majątek w Kerali.
Dziękuję mojej matce Ushakumari za pomysł i za pomaganiu w tej inicjatywie. Osobiście pojechała parę set km dalej żeby przekazać te garnki. Na pewno mnie motywowałaś do działania
Corporate social responsibility czyli Społeczna odpowiedzialność biznesu.