Za każdym razem, gdy rozmawiam z babcią, pyta mnie co słychać, co dzisiaj na obiad zjadłem, jak z pracą itd itd. Prawie zawsze zadaje mi te pytania: 'Dlaczego mieszkasz tak daleko od domu? Dlaczego nie mieszkasz z nami, z rodzicami? Dlaczego Ty tak męczysz? Chodź tu do nas, a będziesz mógł pracować w Urzędzie. Będziesz mógł jeść dobrze u mamy, babci.”
Raz wspomniałem wam że praca w urzędzie w Indiach to praca na całe życie. Jest bardzo ciężko stracić swoją pracę w urzędzie. Chyba że naprawdę jesteś beznadziejny, albo jesteś pijakiem i nie przychodzisz do pracy czy coś. Od czasu mojej babci aż do dziś, praca w urzędzie to prestiż. Praca na całe życie. Przynajmniej będziesz miał stałą pensje co miesiąc. Te pensje nie są aż tak żenujące jak myślicie. Dobra, kokosy nie zarabiają. Tak jak przeciętny Polak z klasy średniej. Może na wyjazdy czy wakacje nie starczy twoja pensja, ale przynajmniej można żyć i nie narzekać.
Zawsze staram się wytłumaczyć babci, że praca w urzędzie czy obiad u mamy to nie wszystko co człowiek pomarzy w życiu. 'W pewnym momencie muszę się nauczyć żyć na tym świecie, inaczej życie i ludzie zjedzą mnie żywcem.’
To żadne tłumaczenie dla mojej babci. Ona jest przyzwyczajona do starych czasów, kiedy cała rodzina, czy dalsza czy bliska mieszkali pod jednym dachem.
Szczerze mówiąc, gdybym został z moją rodziną w Indiach, prawdopodobnie zabijałbym moją matkę i ojca. Dobra żarty żartami. Ja ich naprawdę kocham. Ale jeśli mieszkałbym z nimi w moim dorosłym wieku, kłótnie między nami na pewno by rosło. Może tu nie tylko chodzi o temperament człowieka. Tu też wchodzi w grę Ty i twój wizerunek w życiu. Oni mają jakiś ambitne plany na swojego dziecka, a dziecko nie do końca czuje się pewny aby spełniać te marzenia. Poza tym ja im wystarczająco dużo męczyłem w moim nastoletnim wieku. Zasługują na pewno na więcej odpoczynku teraz. Mają wnuczka jeszcze.(Jeśli istnieje karma to moje dzieci będą mnie zabijać. Ja na prawdę nie byłem grzecznym dzieckiem/ nastolatkiem dla moich rodziców)
Znam parę osób z osiedla którzy dalej mieszkają z swoimi rodzicami. Mają po 30-35 lat. Codziennie chodzą do pracy, i na obiad wracają do domu do swojej mamy. Śpią w tym samym domu. To nie nowość dla nas Hindusów. Rodzice akceptują, a nawet zachęcają żeby dzieci pozostały z nimi na zawsze.
Myślę że gdybym nie wyjechał z domu, stałbym się innym, a na pewno gorszym człowiekiem. A tego nie chciałem. Myślę że życie za granicą poszerzyło moje doświadczenia o 1000 razy. Jeśli miałbym szansę to wszystko powtórzyć od nowa, na pewno bym to powtórzył.
Podobnie jak moja babcia, mój dziadek też nie był szczęśliwy że wyjechałem z domu. Nigdy mi tego nie powiedział słowami. Był zdecydowanie smutny. Wielokrotnie widziałem to u niego. Każdorazowo jak ja się widzę z nim, jest bardzo szczęśliwy. Za parę dni jak już wiedział ze będę musiał powoli wracać do Polski, zaczyna się milczeć(może nie świadomie). Ogląda tv albo dużo pisze. On wie że nie ma co o tym za dużo myśleć. Na pewno bolało mu to że jego ulubiony wnuczek nie będzie przy nim na zawsze. Przynajmniej tak mi się wydaje. Rodzice np. nie za bardzo mnie męczyli z takim pytaniami. Oni akceptują że mieszkam zagranice. Chyba to dobrze. Inaczej bym zwariował.
1 komentarz
Bardzo podoba mi się jak opisałeś relacje pomiędzy rodzicami, a dziećmi w życiu dorosłym. Czy urzędnik zarobi u was w indiach w przeliczeniu 1000 złotych miesięcznie? Na co wystarczy jego pensja? U nas w polsce rodzice zachęcają dzieci do usamodzielnienia się ponieważ oni też chcą mieć życie małżeńskie dla siebie (i swoimi kłótniami nie chwalą się). Opisz ile kosztuje u was w indiach wynajęcie pokoju dla 2 kasty urzędników? Jaki to procent pensji?