W Indiach, po ukończeniu maturę, mamy 2 letni technikum(jak w Polsce). Tych którzy mieli najlepsze oceny wybierają informatykę jako swój kierunek główny, albo Biologię/ Chemię/ Fizykę. A tych którzy nie dostawali na informatykę, czy biologię, (czyli Ja :P) wybiorą kierunek o nazwie Commerce(miks przedmiotów m. in. psychologie, biznes, rachunkowość, angielski itd itp). Commerce zawsze było kojarzony z uczniami którzy ledwo zdawali matmę, albo z uczniami którzy są najgorszych z całej półki.
Wilk z Wallstreet
Zawsze lubiłem(i wciąż lubię) czytać o najnowszych wydarzeniach biznesowych na całym świecie. Gdyby ktoś zapytał mnie o największego producenta stali na świecie, lub kto jest szefem firmy MasterCard, czy firmę Apple, zawsze znałem odpowiedź.
Był we mnie ten chęć/ głód, aby pokazać, że nie jestem wcale mniej inteligentny niż moi przyjaciele. Pomyślałem, jeśli wybiorę kierunek związany z Ekonomii, lub zarządzania, będę zrobił wrażenia mądrego chłopaka. Mój tata ma ukończony dyplom MBA, więc jako syn, również powinienem ukończyć studia związany z Ekonomią, czy Business. Więc zapisałem się na studia drugiego stopnia Ekonomii. Ale prawdę mówiąc, nienawidziłem matematyki i przedmiotów związanych z statystyki. Nie wiem jak skończyłem Ekonomię, ale jakimś cudem zrobiłem to.
Był problem. Przez to że wybrałem kierunek, które wcale mi się nie podobało, znalezienie pracy w tej zawodzie nie było łatwym zadaniem. Kiedy czytałem oferty pracy, czułem że nie spełniam wymogi pracodawców. Właśnie podczas mojego poszukiwania, przypadkiem usłyszałem o spedycję. Znałem perfekcyjnie angielski i nie wiedziałem że będę polubić(i jak bardzo!) to co mam zamiar zrobić przez następnie kilka lat w moim życiu. Przewóz towarów ciężarówką. Pamiętam w szkole podczas lekcji, rysowałem ciężarówki i autobusy.
Minęło prawie 6 lat, odkąd rozpocząłem moja przygodę z Spedycją.
Być może zastanawiasz się, co ten film Wilk z Wall Street ma wspólnego z tym postem? Już Ci mówię. W pracy jesteśmy jak Leonardo DiCaprio z filmu Wilk z Wall Street. Co chwile Telefony, e-maile.
Klient- Cześć, Jay, mam transport z Wrocławia do Hamburga. Chcesz tego? cena to 800 euro.
Ja- może 900?
klient- 850 ok?
Ja- Dobra 875 i zrobię to.
Klient- OK, wyślę CI zlecenie.
Za każdym razem jak sprzedam te ładunki (jesteśmy pośrednikami w handlu ładunków), i zarabiam 100, 200, 500 euro dla naszej firmy, jestem na haju. Klienci dzwonią do mnie codziennie, „Jay mam ładunki, chcesz?”. Czasem i nawet ryzykuje biorąc zlecenia(człowiek przywiduje że wszystko będzie dobrze, nawet nie mając pojazd na załadunek). Po przyjęciu zamówienia będę musiał się upewnić, że wszystko będzie przebiegał zgodnie z planem. Gdy wystąpi problem, będę musiał go rozwiązać. Klienci mnie za to bardzo cenią. Kiedy mamy jakąś fakturę przeterminowaną za usługę, muszę uzyskać pieniądze od zleceniodawca. „Hej Nie zapłaciliście fakturę za xx euro”. Postaram się zrobić wszystko, i nawet więcej niż czego ode mnie oczekują w firmie. Kiedy wszystko robię samemu, pomyślę 'Ja mam cały ten świat na moim palcu. Zobacz, haha. Jestem królem!’
Raz pamiętam, rozmawiałem z moją przyjaciółką poprzez Skype. Nie miała pojęcia o tym co jest spedycja, i co ja robię w pracy. Musiałem odebrać telefon międzyczasie. Więc poprosiłem o jej pozwolenie. Z drugiej strony, zadzwonił do mnie kierowca, a on powiedział: „Jay, jesteśmy w Danii na miejsce załadunku. Dziś nie będą ładować choinek.” Ja już wiedziałem o tym, ponieważ mój klient napisał do mnie e-mail 10 minut wcześniej, że ciężarówka zostanie załadowana dopiero w dniu następnym. Więc teraz muszę zapłacić firmę przewozową 150 euro za czekanie jednego dnia na miejscu załadunku(dla nich jeden dzień oznacza dużo straconych pieniędzy). Tak na prawdę bladego pojęcia nie miałem, czy mój klient zapłaci mi tą 150 euro. Następnego dnia musiałem zadzwonić do tego klienta z Danii, i poprosić go o te pieniądze. Powiedział „nie” i dał mi jakiś bzdurny powód. Powiedziałem mu: „Człowieku, jeśli myślisz że będę błagać o pieniądze, mylisz się. Ja i tak mam już dużo stresu. Więc lepiej zapłać mi te pieniądze. Nie myśl że olewam tą sprawę. (nie zagroziłem mu, ale dałem mu do zrozumienia że jeśli chcesz choinki na święta, zapłać mi te pieniądze). Po pewnym czasie się zgodził, i zmienił swój głos. Nagle zaczął być miłym. Sprawa rozwiązana.
Tego rodzaju wydarzenia zdarzają mi się prawie każdego tygodnia. Moja przyjaciółka, kiedy usłyszała tą historię, była w lekkim szoku. Zapytała ”Jay, jak to się stało, że klient powiedział że Ci nie zapłaci za czas oczekiwania. To nie był Twój błąd! On zwalił tą sprawę. Ty zrobiłeś wszystko zgodnie ze zleceniem. Te pieniądze należy do Ciebie!” Powiedziałem jej ” Witaj w moim świecie „
Takie problemy nie są niczym dla spedytora takiego jak ja. Od poniedziałku do piątku muszę rozwiązać kilka takich problemów.
Gdy Leonardo DiCaprio sprzedaje akcje i używa narkotyki, Ja sprzedaję ładunki i rozwiązuję problemy w pracy. Kiedy rozwiązuję problemu czuję się jak wygrany. Nie potrzebuję do tego narkotyków. Jest to dla mnie całkowicie niezdrowe czasem. Wiem o tym. Ale to jest ścieżka, którą wybrałem. Nie wiem co bym zrobił, jeśli nie spedycja.
W pracy Wilk z Wall Street, a w życiu prywatnym? Slumdog, Milioner z ulicy? 😀 Rozwiązuję tak wiele skomplikowanych sytuacji w pracy, ale w życiu prywatnym jestem czasami tak bezradny.
1 komentarz
Cześć Jay! Jestem gościem w twoim wieku i tak jak ty bawię się interesami. Po przeczytaniu twojego bloga przyszło mi na myśl, iż możemy wspólnie zarobić jeżeli będziesz gotowy pomóc mi w zrobieniu interesu z jedną z hinduskich firm. Współpracuje z Nimi od roku ale jestem przekonany, iż bez wsparcia takiej osoby jak Ty, jeszcze długo pozostanę jednym z wielu Europejczyków którzy chcą coś kupić w tym kraju. Podsumowując. Jeśli chociaż trochę Cię zainteresowałem proszę o kontakt mail lub sms. Pozdrawiam
Marcin Majorek