W minionym tygodniu miałem okazję uczestniczyć w programie śniadaniowym, Dzień dobry TVN.
Przez długi czas nie dostałem żadnych zaproszeń aby występować w telewizji, i właśnie dobrze było mi z tym. Moja znajoma mi często mówi że warto się zgodzić, jeśli ktoś mi zaprosi na wywiad do telewizji, bo w ten sposób można reklamować swojego bloga. No dobra. W najgorszym wypadku co może się stać? Więc się zgodziłem.
Szczęśliwi imigranci miał na celu pokazać imigrantów którzy żyją w Polsce i funkcjonują normalnie, i o tym że w Polsce dużo imigrantów odnajdowali swoje nowe życie. Dom daleko od domu.
Załoga z TVN mieli przyjechać do Wrocławia nagrać materiał. Pięknie, nie muszę jechać nigdzie. Pewnie będzie parę pytań typu, jak to się stało że przyjechałeś do Polski? Czemu wybrałeś Polskę? Co myślisz o Polaków? Milion razy chyba odpowiedziałem na te wszystkie pytania. Więc bułka z masłem.
W dniu wywiadu, mieliśmy się spotkać w restauracji Gruzińskiej. Chwile przed spotkaniem, Pan mów ido mnie że mam nagrać jedną scenkę z Panem właścicielem restauracji który również występuje w tym programie. No nie!!! Miało być normalnie wywiad, a nie pierwsza miłość na środku rynku.
Dobra, zgodziłem się. Nie miałem innego wyboru. Po co robić robić aferę. W końcu umówiłem się na ten wywiad, nie będę ich czasu marnował. Nagraliśmy tą scenę. Po 10′ tym próbie udało nam się. A co tam? Później będę płakać w domu oglądając swoje aktorstwo. Gorze rzeczy już mnie spotkało. Spoko.
Po tym jak para z Ukrainy udzielali wywiad, wpadła moja kolej. Krótki wywiad z pytaniami standardowymi. Kilka pytań mi zadawali, ale i tak tylko część materiał wylądował w programie. To pewnie dlatego że nie było już czasu na więcej.
Wcześniej pytali mnie z TVN, czy można nagrać materiał z moimi kolegami Hindusami. Mam w sumie tylko 2 znajomych z Indii, i oni są na wyjeździe. Zapytałem czy można pójść do szkoły Capoeira w którym trenuję. Zgodzili na to. Nagraliśmy krótki wideo w szkole. Pewnie też była fajny promo dla naszej szkoły. Tak myślę. Wszyscy ubraliśmy w grupowej koszuli. Super było.
Później cały materiał oglądałem w domu. Myślałem że pęknę jak już widzę swoje aktorstwo. Nie było tak złe.
Z całej tej akcji, jedna rzecz mi bardzo zostało w pamięci. Organizatorzy nazywali, jay Rajkumar jest z zamiłowania pisarzem. To było coś nowego dla mnie. Nigdy mnie tak nie nazywano. Musze się przyznać, dobrze to brzmiało dla mojego ego.
tutaj nagranie z programu.
program się zaczyna od 07’ej minuty.