Słownikowa definicja przywłaszczenia kulturowego odnosi się do wykorzystywania elementów kultury innych ludzi w sposób, który „nie szanuje ich znaczenia, przypisuje pochodzenie sobie, a także wzmacnia istniejące w społeczeństwie stereotypy.
Kiedy przyjechałem do Polski w 2010 roku, odrzuciłem wszystko, co hinduskie. Moje pełne imię to Jayakishore Rajkumar. A w Polsce mówiłem ludziom, że moje imię to Jay. Na LinkedIn mam imię Jay Rajkumar. Na Facebooku również. Jay brzmi jak Jay Z. Jest cool. Szczerze mówiąc, wstydziłem się swojego imienia. Jayakishore? Co to jest? Drogi Dziadku, bardzo cię kocham, ale dlaczego dałeś mi to imię? Nie mogłeś dać czegoś prostszego? Za wszelką cenę chciałem być jednym z was. Zacząłem żyć jak Polacy. Piłem dużo alkoholu, imprezowałem. Byłem podekscytowany możliwością bycia jednym z was.
Znam Polaków, którzy również są winni. Na przykład, na LinkedIn’ ie jeden z moich znajomych, Krzysztof, ma na imię Chris. Bardzo często Hindusi mieszkający w Stanach Zjednoczonych zmieniają swoje imię i nazwiska na zachodnie, najczęściej przedsiębiorcy. Na przykład Hindus założy firmę informatyczną w Silicon valley, lub New York City i nagle ma na imię Neil, Matthew, Matt, lub John na LinkedIn’ie, a nazwiska pozostają hinduskie. To jest bardzo śmieszne i jednocześnie zawstydzające, przynajmniej dla mnie jako Hindusa. Wiem, że oni takich imion nie mają, ale za wszelką cenę próbują asymilować się do obcej kultury. Ludzie na Zachodzie to widzą, prawdopodobnie nic nie mówią, ale na pewno nas za to nie szanują.
Dam jeszcze jeden przykład. Kiedy ludzie myślą o Indiach, pierwsze, co przychodzi do głowy, to joga, medytacja, itd., prawda? Może jeszcze Bollywood, brud na ulicach. Ale to temat na inny post. Dzisiaj skupiamy się na jogi i medytacji.
Wiele Hindusów nie medytuje, nie praktykuje jogi. I nie są weganami. Jedzą kurczaka, wołowinę. Szok, prawda? Ja jogę praktykowałem kilka lat i zmieniła moje życie kompletnie. Mam ADHD i różne inne zaburzenia, a joga pomogła mi wyciszyć mój mózg. W wieku 17 lub 18 ojciec polecił mi zacząć ćwiczyć jogę. Pewnie zauważył, że jestem zakłopotany czymś, albo potrzebuję się uspokoić. Miałem bardzo dużo energii w sobie.
Mój ojciec wymawia mantrę. Brat również. Siedzą sobie w pozycji lotosu i wymawiają różne mantry. Do uspokojenia się i jako afirmacji. Ojciec robi to raz na tydzień, a brat codziennie po kilka godzin. W latach 1970, kiedy zespół Beatles przyjechał do Indii, nauczyli się tej techniki od guru o nazwie Maharishi Mahesh Yogi. Ten pan wymyślił nową nazwę dla tej techniki – Medytacja Transcendentalna. Transcedental Meditation po angielsku. Ta technika medytacji i afirmacji pochodzi z Hinduizmu, a konkretnie od Wedy, czyli od staroindyjskich tekstów świętych. Na szczęście joga nadal nosi indyjską nazwę, a nie jakąś inną śmieszną anglojęzyczną nazwę, tak jak było w przypadku mantry.
W Indiach od lat naśladujemy Zachodu. Jemy jak oni, ubieramy się jak oni. Młode pokolenie już nie nosi tradycyjnych indyjskich strojów. Kobiety rzadziej noszą sari, a faceci rzadziej noszą Dhoti – tradycyjny strój męski noszony w Indiach, składający się z upiętego w pasie kawałka materiału (bawełna, jedwab) o długości 4-5 m i około 1 m szerokości. Teraz nosimy jeansy i szorty na co dzień.
Ostatnio w Warszawie odbył się festiwal z mojego województwa, Kerala, o nazwie Onam. Już parę razy byłem na tym festiwalu w Warszawie. Faceci ubierają się w Dhoti, a kobiety noszą sari. Wszedłem tak do tramwaju, a tam 20 hindusów z mojego województwa ubranych w tradycyjne stroje, wracając z tego festiwalu. Wow, ale mają odwagę tak chodzić publicznie. Brawo! Ja bym w życiu nie odważył się tak ubrać w Polsce. Nie mam tak grubą skórę. Może ktoś by mnie wyzywał lub by śmiał się ze mnie? Hindusie, wracaj do twojego kraju. Ja się nie wstydzę mojego pochodzenia. Jestem dumnym Hindusem. Ale nosić tradycyjne Indyjskie stroje i jeszcze publicznie się pokazać? Chyba nigdy się nie odważę.